piątek, 7 września 2012

Nowe życie 5


Mori spacerował nocnymi uliczkami zatłoczonego miasta. Miejsce to było pokryte chłodem, który raz po raz podsycał wiatr. Chłopak mijał wielu ludzi, którzy zajęci swoimi sprawami nie zauważyli w mroku jego dziwacznego ubrania, gdy w oddali ujrzał wspaniale oświetlony most, pod którym płynęła spokojna rzeka. Była szeroka na kilkadziesiąt metrów. Mori postanowił się tam udać. Zajęty wpatrywaniem się w liczne szyldy i tryskające kolorami ogłoszenia, nie zauważył znaku z napisem " Aleja zakochanych ". Pewnym krokiem skręcił w nią i jakby nigdy nic udał się w stronę mostu. Po drodze obdarowywał spojrzeniami liczne pary nastolatków, które, idąc wtulone, ogrzewały się swoją bliskością.
- Co to, jakaś ulica dla zakochanych? - zadał sobie pytanie, spoglądając na kolejną parę całującą się tuż obok niego. To miejsce było niesamowite, mimo późnej pory roiło się w nim od otwartych sklepów i hoteli aż po bary oraz restauracje. Jedna z nich nazywała się "Nowe życie". Mori od razu się uśmiechnął, gdy zobaczył oświetlony napis na jej dachu.
-Nowe życie - skwitował cicho.
Przed budynkiem poustawiane było wiele kolorowych stolików, które - jak zauważył - cieszyły się sporym zainteresowaniem. Przy jednym z nich siedziała grupka osób w jego wieku, które najwidoczniej bardzo dobrze się bawiły. Dziewczyny śmiały się we wszystkie strony. Zajęte zaciętą rozmową, nie zwracały uwagi na otoczenie. W pewnym momencie jedna z nich, blondynka o brązowych oczach, spojrzała w stronę Moriego. Zarumieniony i lekko podenerwowany szybko odwrócił wzrok. Dziewczyna szepnęła coś do swoich rówieśniczek, które po chwili dołączyły do wpatrywania się w zafrasowanego chłopaka. Ich wzrok był inny niż ten, który spotykał niegdyś na co dzień. Mori długo szukał w myślach odpowiedniego słowa, aby opisać to spojrzenie, w końcu powiedział w myśli ”Ciepły. Ten wzrok jest ciepły.” Był za daleko żeby usłyszeć co dokładnie mówiły dziewczyny. Jedyną rzeczą, jaką zarejestrowały jego uszy był nieustający chichot. Gdy je minął spojrzał w ich stronę jeszcze raz, i wówczas te, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odwróciły się z powrotem do siebie i zaśmiały.
- No tak, przecież wyglądam jak jakiś typek z anime, co ja sobie myślałem - kontynuował dialog z samym sobą, odwróciwszy wzrok i spusciwszy głowe. Po chwili znalazł się na moście, który zdawał się być głównym punktem zainteresowania w okolicy. Mori nigdy nie widział tylu zakochanych na raz. Oparł się o metalową barierkę i spojrzał w głąb rzeki. Wzdłuż jej spokojnego koryta ciągnął się las oświetlonych budynków. Były to głównie kamienice, które udekorowane świątecznymi lampkami i różnymi figurkami prezentowały się wspaniale. Jeszcze dalej stała wysoka wieża, której oświetlony spód kontrastował z ginącym w cieniu dachem, tworząc przy tym niesamowity efekt. Podążając za czubkiem budynku jeszcze wyżej Mori spotkał się z księżycem. Był niemalże w pełni. Mori ponownie skierował wzrok w dół, na rzekę. Na początku ujrzał dokładne odbicie księżyca w wodzie, był to wspaniały widok. Chłodny podmuch wiatru lekko rozwiał jego włosy, burząc tym samym doskonale płaską tafle wody i wspaniałe odbicie księżyca. Skierował wzrok pod sam spód mostu, tak, że widział własne odbicie. Przez chwile było bardzo niedokładne, aż nagle woda się uspokoiła i zobaczył dokładnie swoją twarz. Jego serce zaczęło bić szybciej. To co zobaczył, zdziwiło go jeszcze bardziej od obudzenia się w trumnie, rozmowy z mieczem i latania. Ten widok, był niczym spełnienie jego marzeń. Ogromna blizna na twarzy zniknęła, nie było po niej nawet śladu! Mori, niedowierzając temu, co widział, delikatnie przejechał palcami po gładkim policzku, po którym zaraz spłynęła pojedyncza łza, była to łza szczęścia.
- To musi być sen - pomyślał, wpatrzony w szczegółowe odbicie swojej twarzy. Jego oczy uchwyciły w tafli wody napis "Nowe Życie" który przed chwilą minął- Tak, będzie nowe, lepsze - powiedział. Nie myślał teraz, gdzie będzie spał, co będzie jadł, cieszył się chwilą. Szczęście przepełniało całe jego serce, i nie pozwalało mu się martwić. Hatredies również mu w tym nie przeszkadzał, nie odezwał się od kiedy Mori wzleciał w chmury.
- Moja twarz.. jest piękna - stwierdził, podziwiając swoje odbicie. Tej magicznej chwili towarzyszył szum wody i ciche podmuchy wiatru, które raz po raz wplatały się w jego włosy. Nagle zrobiło się jeszcze chłodniej i z gwiaździstego nieba zaczęły spadać coraz to kolejne płatki śniegu. Po chwili mroźna biel obiegła całe niebo.
Mori spędził w tym miejscu około godzinę, bezustannie wpatrując się w odbicie swojej twarzy w tafli wody. W końcu gdy zrobił się śpiący i gdy zauważył, że nawet w tym miejscu zrobiło się całkowicie pusto, postanowił pójść gdzieś indziej. Długo się wahał, ale w końcu zdecydował, że połazi po różnych domach i popyta, czy mógłby raz przenocować. Po minucie wędrówki znalazł się na pewnym ponurym osiedlu, na którym każdy dom wyglądał niemalże identycznie. Tylko jeden z nich wyróżniał się z szarości, ponieważ na nim jako jedynym wisiały świąteczne lampki. Mori stanął przed drzwiami. Dalej nie był pewien, czy to dobry pomysł, ale po chwili namysłu stwierdził, że i tak nic nie straci. Toteż zapukał niepewnie w drzwi, zza których po chwili wyłoniła się postać dorosłego mężczyzny. Wnętrze domu biło ciepłem, tak potężnym, że Mori czuł je aż na zewnątrz. Za sylwetką mężczyzny ujrzał wysoką choinkę przystrojoną wieloma bombkami i aniołkami. Obok choinki, na kanapie siedziała wspólnie wesoła rodzina. Zazdrościł im tego, że mogą być razem.
- Czego? - warknął mężczyzna, spoglądając na dziwaczny ubiór Moriego, po czym dodał - Halloween to nie dzisiaj.
- Czy mógłbym... przenocować u pana jedną noc? - wymamrotał, spuściwszy wzrok w dół.
- Jasne, dobre! - odparł mężczyzna poczym zatrzasnął Moriemu drzwi przed nosem.
Odchodząc usłyszał głosy z wnętrza domu.
- Kto to był?
- Jakiś przybłęda
- Nie no, ludzie są tu mega życzliwi - pomyślał, i udał się w stronę kolejnego domu.
Już miał zapukać w kolejne drzwi, gdy tuż pod jego nogi podbiegł mały , czarny kotek.
Mori ukucnął przy nim, i zaczął go głaskać pod sierść.
- Co tutaj robisz przyjacielu, też nie masz gdzie spać? - powiedział w stronę przemarzniętego futrzaka. Nagle, znienacka, usłyszał krzyk jakiejś dziewczyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz