sobota, 28 lipca 2012

Decyzja 2




Wróciłem - wymamrotał wchodząc do domu. Ściągnąwszy buty i powiesiwszy bluzę otworzył drzwi do pokoju i wszedł do środka. Zastał nieruchomą sylwetkę kobiety wpatrzonej w telewizor.
- Wróciłem mamo - powtórzył, tym razem głośniej i wyraźniej.
Kobieta nie zareagowała.
Mori zbliżył się do sofy, na której siedziała.
- Strasznie tu zimno - powiedział zamykając okno, - ty płaczesz? - dodał po chwili siadając obok i łapiąc ją za ręke.
- Znowu on?
Milczała, przerażenie namalowane na jej twarzy zdawało się mówić, że wie co zaraz będzie miało miejsce.
- Dlaczego nie uciekniemy?!
Mori usłyszał, jak ktoś wchodzido pokoju. Po sekundzie poczuł ciężar ręki na ramieniu i usłyszał głos ojczyma.
- O której to wracamy do domu?
- Znowu pił - pomyślał Mori, poczuwszy dobrze znany zapach opitego mężczyzny. Wiedział, co go czeka.
Ojczym pociągnął go z taką siłą, że lecący chłopak upadł na ziemie.
- Teraz ci pokaże - krzyknął po czym wyciągnął pas ze spodni. Chwycił za jego skórzane zakończenie, tak aby bić metalową częścią, zamachnął się i uderzył.
Mori zawył, zakrył głowę rękoma.
- Nauczę cię! - krzyknął uśmiechnięty ojczym wymierzając kolejny cios.
Mori poczuł przeszywający ból w ręce.
- Przestań! - krzyknął
Ale na nic, mężczyzna kopnął go w biodro. Mori z bólu obrócił się na plecy. Leżał ze wzrokiem wbitym w podłogę, wyczekując na kolejny, bolesny cios. Nie musiał długo czekać.
- A masz, dziwko! - powiedział mężczyzna wymierzając bolesny cios w kręgosłup. To uderzenie Mori poczuł najbardziej, zawył przeraźliwie i zaczął łkać.
- Mamo! - wymamrotał, a po jego policzkach spływały kolejne łzy.
- Mamo?! - zaśmiał się ojczym, chwycił chłopaka za włosy i pociągnął tak mocno, że wyrwał ich sporą cześć, po czym ponownie uderzył Moriego metalową częścią pasa, tym razem w twarz. Z jego nosa zaczęła cieknąc krew. Gdy ojczym to zobaczył, przestraszył się.
- Nic ci nie zrobiłem, nie przesadzaj - powiedział, odsunąwszy się.
Chłopak spojrzał na matkę, która w spokoju przysłuchiwała się krzykom.
- Ratuj!
Kobieta dalej jednak nie reagowała.
Mori leżał przez kilka sekund, po czym gdy zobaczył, że ojczyma nie ma w pobliżu i usłyszał trzaśniecie drzwi wstał. Nie widział twarzy matki, nie chciał jej widzieć. Brzydził się nią.
- Jak mogłaś matko, jak mogłaś! - wrzeszczał przez łzy
Mori był przerażony, pierwszy raz ojczym pobił go tak mocno, pierwszy raz jego własna matka nie wstawiła się w jego obronie.
- Nienawidzę cię - wrzasnął, po czym poszedł do łazienki doprowadzić się do normalnego stanu.



Mori leżał w łóżku, przez ból w plecach nie mógł zasnąć. Wpatrzony w biały sufit, wspominał dzieciństwo. - Pamiętam jak pojechaliśmy na wycieczkę nad jezioro - mówił w myślach a na jego twarzy widniał lekki uśmiech. Pierwszy raz wtedy łowiłem ryby. Mama powiedziała, że jak nic nie złapie, to nie będzie kolacji. Jednak ryby nie chciały brać. Wtedy on powiedział mi, że muszę zawiesić przynętę na haczyku, tata... przypomniał sobie swojego ojca. Momentalnie posmutniał. Mori długo nie mógł się otrząsnąć po jego śmierci. Przez kilka miesięcy do nikogo się nie odzywał. Był z nim bardzo zżyty, tak na prawdę, ojciec był jedyną osoba, która go rozumiała. Próbował zapomnieć, wymazać z pamięci ale codziennie, gdy tylko patrzył w lustro wspomnienia wracały. - Tak bardzo mi go brakuje, pomyślał, a z jego policzka spłynęła pojedyncza łza. - Ten tyran, zapłaci za to mi i mojej matce. Jednak jestem bezsilny, kolejny raz jestem bezsilny. Obrócił się na bok. Miał wyrzuty sumienia, po tym jak powiedział własnej matce, że ją nienawidzi. Postanowił przeprosić ją rano, gdy tylko wstanie.

Moriego obudził znajomy spiew ptaków zza okna. Chciał wstać, ale poczuł przeszywający ból w plecach. Był cały obolały, a jego ręce były pokryte licznymi sińcami. Wstał i udał się do łazienki. Nalał wodę do kubka, nałożył pastę na szczoteczkę i ujrzał w odbiciu swoją bliznę.
- Jak bardzo bym chciał, żeby to był tylko zły sen - powiedział, po czym zaczął szczotkować zęby. Gdy skończył zgasił światło i udał się do kuchni. Przekroczył próg i jego serce momentalnie zaczęło szybko bić.
- Nie!
Mori nie mógł uwierzyć w to co widzi. Na środku kuchni wisiało ciało jego własnej matki.
- Nie! Krzyknął, ale na próżno. Było już za późno. W płaczu podbiegł do kobiety, zaczął ją odwiązywać. Próbował ją uratować, niestety już nie oddychała. Mori spojrzał na jej smutną twarz i poczuł ogromny ból w sercu. Nie mógł przyjąć tego do wiadomości. -To tylko koszmar.. - pomyślał po czym odsunął się i powoli, oparty o ścianę zsunął się na ziemie.
- To tylko koszmar!
- To moja wina, to wszystko moja wina, gdybym nie powiedział, że jej nienawidzę, dziś by żyła! - krzyczał okładając piescami podłoge
Nie przestając płakać, pobiegł do przedpokoju. W złości szarpnął za drzwi szafy, i wyjął stare pudełko po butach. Znajdowała się w nim broń jego ojczyma. Mori odbezpieczył pistolet i przyłożył jego lufę do głowy. Bil się z myślami. Nie nacisnął spustu. Z powrotem zabezpieczył broń i włożył ją do kieszeni. Wybiegł z domu. Dzisiaj wszystko się zakończy, pomyślał. Jako, że wszyscy jego znajomi byli w szkole, spotykał po drodze tylko ludzi, których nie znał. Szybki krok, brak koszuli i płacz przyciągała ich ciekawski wzrok. Nagle przed swoimi stopami ujrzał kałuże, do której wczoraj wsypano mu książki. Zobaczył w niej swoje odbicie tak dokładne, ze uchwyciło łzy ciurkiem spływające po jego policzkach. Ludzie z zaciekawieniem patrzyli się na to co robi. Mori lekko zanurzył palce w kałuży i zdecydował, że przed " końcem " musi pożegnać się z jednym miejscem.
Spojrzał na stare, znajome drzewo, dające ogrom cienia i westchnął. Podszedł bliżej poczym usiadł w miejscu, w którym miał zwyczaj przesiadywać i rozmyslać. Włożył dłoń do kieszeni i wyjął wyrwaną kartke z zeszytu. Nosił ją po to aby napisać list przed popełnieniem samobójstwa. List który ktoś kiedyś odczyta. Z drugiej kieszeni wyjął długopis i zaczął coś pisać. Złożył kartkę na pół i włożył ją pod kamien leżący tuż obok jego nogi. Ostatni raz spojrzał na zieloną łąke, wspaniałe chmury, ostatni raz przyjrzał się wyglądowi liści, które niesie wiatr, ostatni raz przysłuchał się spiewowi ptaków.
- Niesamowite - powiedział zamknąwszy oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz